Świat pędzi do przodu. Również i my, chcąc nadążyć za zmieniającymi się realiami, żyjemy w pośpiechu. Szkoła, studia, praca i kariera… Niestety, nie wszyscy wytrzymują to tempo. Niektórzy schodzą z trasy i postanawiają już na nią nie wracać. Hikikomori – bo o nich mowa – zamykają się we własnym świecie, w swoich czterech ścianach. Jak jeszcze objawia się ich wycofanie społeczne i w jaki sposób pomóc takiemu człowiekowi?
Spis treści
Hikikomori: co to znaczy?
Słowo jest zbitką dwóch wyrazów, oznaczających w Japonii wycofywanie się oraz ukrycie się, schronienie. Mianem tym określa się zarówno samo zjawisko, jak i doświadczające go osoby.
Definicja obejmuje kilka warunków, które muszą wystąpić, aby można było mówić o hikikomori. Zjawisko to:
- dotyczy głównie młodych osób (wiek szkolny lub wczesna dorosłość, np. po ukończeniu studiów),
- występuje częściej u chłopców i mężczyzn niż u dziewcząt i kobiet,
- polega na odizolowaniu się danej osoby od świata poprzez zamknięcie się we własnym domu lub nawet w swoim pokoju,
- trwa więcej niż pół roku,
- obejmuje odcięcie się od wszelkich społecznych aktywności, w tym: rezygnację z chodzenia do szkoły lub pracy, unikanie spotkań ze znajomymi, a nawet i celowe mijanie się z obcymi osobami w sklepie, na ulicy itd.
Syndrom został opisany i zaobserwowany w Japonii już jakiś czas temu. W latach 90. specjaliści zaczęli bardziej interesować się przypadkami osób, które postanowiły nie opuszczać czterech ścian i unikać ludzi. Sam termin „hikikomori” został ukuty przez profesora Tamaki Saitō – psychiatrę z Kraju Kwitnącej Wiśni. Z czasem kolejne przypadki tego zjawiska zostały zaobserwowane nie tylko w Azji, ale i w państwach innych kontynentów, w tym w Polsce. Już kilka lat temu szacowano, że w samej Japonii około miliona osób może być hikikomori. Dziś liczba ta jest zapewne jeszcze wyższa.
Jakie są inne objawy wycofania społecznego?
Oprócz wspomnianych wyżej symptomów, czyli odizolowania od świata i zamykania się w pokoju, osoby takie często przechodzą na nocne życie. Zazwyczaj w ciągu dnia sporo śpią, a funkcjonują wieczorem i nocami, kiedy pozostali domownicy lub współlokatorzy są pogrążeni we śnie. Dzięki temu hikikomori może przemknąć się do łazienki lub kuchni, unikając kontaktu z innymi. W dzień wycofani nierzadko załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne w pokoju, używając do tego butelek czy innych pojemników.
Rodzina często bezskutecznie nawiązuje próby porozumienia się z taką osobą. Ponieważ nie chce ona rozmawiać i wychodzić, bliscy zostawiają jej jedzenie pod drzwiami pokoju. W ten sposób wycofany gromadzi w swoim królestwie coraz więcej odpadków. W jego pomieszczeniu powstaje coraz większy bałagan. Hikikomori, jeśli już nawiązuje jakieś relacje, to są to kontakty wirtualne: na internetowych forach, czatach bądź komunikatorach. Osoba taka spędza dużo czasu w sieci, grając w gry, przeglądając strony internetowe czy dokonując zakupów w sklepach online. Wszystko po to, aby nie musieć wychodzić z domu. Z tego względu objawy te można pomylić z typowym uzależnieniem od Internetu lub nowoczesnych technologii.
Czy można zapobiec hikikomori?
Pierwsze objawy społecznego wycofania mogą się pojawić już w wielu szkolnym. Potrzeba zatem, aby w razie podejrzeń rodzice obserwowali swoje dzieci. Jeśli nastolatek:
- zaczyna unikać wychodzenia z domu,
- często opuszcza lekcje,
- odsuwa się od rówieśników,
- przestaje spotykać się nawet z najlepszymi przyjaciółmi,
- zamyka się ciągle w pokoju,
- unika rozmów w domu,
powinno dać to bliskim do myślenia. Warto wówczas z nim porozmawiać i dowiedzieć się, co jest przyczyną wycofania. Niekiedy może ono być związane z doświadczaną w szkole przemocą, szykanami czy też z traumatycznym przeżyciem. Do zostania hikikomori skłonność mają również osoby nieśmiałe, nieumiejące bronić własnego zdania. Do izolacji prowadzi też ciągłe poczucie osamotnienia lub przekonanie, że nie spełnia się czyichś oczekiwań. Dobrze jest zatem uczyć dzieci asertywności, wspierać je i budować w nich zdrową pewność siebie oraz poczucie własnej wartości.
Objawy hikikomori bywały już obserwowane u młodych osób w Polsce. Sprzyja temu m.in. wyścig szczurów, ciągła presja i poczucie konieczności bycia coraz lepszym. Nie każdy za tym nadąża, nie każdy odnajduje się w realiach ciągłego napięcia i stresu. Warto więc pozytywnie motywować i uczniów w szkole, i pracowników w firmach. Podsycanie chorej rywalizacji może bowiem prowadzić do wycofania osób wrażliwszych.
Jak leczyć wycofanie społeczne?
Kiedy dana osoba już odizolowała się na tyle, że nie życzy sobie kontaktu nawet z domownikami, dotarcie do niej nie jest proste. Zwykle do tego, aby hikikomori mógł znów funkcjonować w społeczeństwie, niezbędna jest terapia. Jak przekonać do niej taką osobę? Niełatwo przecież ją namówić do wyjścia ze swojego pokoju, a co dopiero z domu… Często więc stosuje się tutaj sposób na „przyjaciela z sieci”. Zwykle tylko tym kanałem da się namówić daną osobę na terapię i pobyt w specjalnym ośrodku. To ważne, gdyż konieczne może być również uporanie się z innymi objawami, towarzyszącymi czasem hikikomori. Należą do nich m.in. stany depresyjne czy zaburzenia lękowe.
Niestety, w Polsce nie ma na tę chwilę wielu specjalistów, zajmujących się objawami hikikomori. Zjawisko jest stosunkowo nowe, a symptomy niekiedy sugerują inne zaburzenia. Wprawdzie motyw hikikomori pojawił się już na dużym ekranie („Sala samobójców” Jana Komasy), lecz w kraju wciąż niewiele osób ma świadomość, na czym polega takie wycofanie i co zrobić w sytuacji, gdy dotknie ono bliską osobę. Tymczasem w Japonii, gdzie przypadków wycofania jest najwięcej, powołano wyjątkową organizację. W New Start tzw. „siostry” odwiedzają hikikomori i powoli nawiązują z nimi relację, zachęcając ich do powrotu do życia społecznego.
Niezbędne jest w tym wszystkim wsparcie rodziny: rodziców, rodzeństwa. Hikikomori wprawdzie sam się od niej odcina, jednak z pomocą najbliższych stopniowe otwieranie się na innych ludzi powinno być łatwiejsze. Ważne, aby nie bagatelizować niepokojących symptomów, zaobserwowanych u młodej osoby. Normalne jest, że człowiek potrzebuje własnej przestrzeni. Jednak wycofanie społeczne, unikanie rozmów i relacji oraz ciągłe przesiadywanie w swoim pokoju powinno dać domownikom do myślenia. Trzeba wówczas zadziałać, zanim dany człowiek zamknie się na dobre – i w sobie, i w swoich własnych czterech ścianach.