Pałaszowanie paczki ciastek czy chipsów w środku nocy, wędrówka do lodówki i poszukiwanie czegoś do zjedzenia… Wiele osób dobrze to zna. Gdy zdarza się to sporadycznie, jeszcze nie jest to powód do wielkich obaw. Jednak gdy taki stan rzeczy jest regułą, warto się zatrzymać i przyjrzeć całej sytuacji.
Skąd nocny głód?
Podjadanie w nocy często ma podłoże emocjonalne. Osoba zestresowana nie może spać, więc żeby czymś się zająć, idzie zjeść. Spożycie posiłku wywołuje przyjemne uczucie sytości, a ten błogi stan pomaga w zaśnięciu. Niestety, na dłuższą metę nie jest tak wesoło. Efektem podjadania są poranne wyrzuty sumienia, niechęć do jedzenia, unikanie śniadań i obiadów (aby zrekompensować nocną ucztę) oraz… ponowne najadanie się późnym wieczorem czy w nocy, aby wypełnić dzienny limit kaloryczny. Tak tworzy się błędne koło.
Czym to grozi?
Po pierwsze, łatwo wyrobić sobie niekorzystny nawyk jedzenia w późnych godzinach. Po drugie, najadanie się przed snem sprzyja odkładaniu się tłuszczu. W nocy metabolizm jest wolniejszy, więc taka praktyka to łatwa droga do nadwagi. Po trzecie, dochodzi tu złe samopoczucie w ciągu dnia, doskwierające wyrzuty sumienia i złość na siebie spowodowana tym, że nie potrafi się zwalczyć pokusy sięgnięcia do lodówki czy szafki z przekąskami. To może doprowadzić do spadku poczucia własnej wartości. Ponadto „zajadanie” problemów dnia codziennego nie eliminuje ich, a tylko dokłada nowych.
Jak sobie poradzić?
Zespół nocnego jedzenia (NES) można pokonać na kilka sposobów. W dzień należy znaleźć czas na śniadanie i obiad, aby wieczorem nie odczuwać deficytu jedzenia. Warto poprosić domowników, aby przed pójściem spać zamykali kuchnię i zabierali klucz. Dobrze jest przygotować sobie w pokoju wodę do popijania i coś zdrowego, np. jabłko, banana czy lekki jogurt. To powstrzyma przed sięganiem po bardziej szkodliwe, tłuste rzeczy. Trzeba też zdać sobie sprawę, co takiego próbuje się zrekompensować jedzeniem i spróbować znaleźć inne rozwiązanie sytuacji.